RÓŻANIEC

 

Powstanie różańca

 

Historia różańca - legendy

http://www.rosary.katolik.pl/

O historii różańca wiemy bardzo niewiele, można by tutaj pisać o poszczególnych Soborach i decyzjach papieży, które zatwierdzały kolejne zmiany w istocie odmawiania różańca. Ale my postaramy się przedstawić to w nieco odmienny sposób...

 

Legenda o świętym Dominiku

Legenda o św. Dominiku, któremu sama Matka Najświętsza miała przekazać różaniec, jest bez wątpienia najważniejszą legendą różańcową. O jej znaczeniu i popularności świadczy odwoływanie się do niej trzydziestu dziewięciu papieży. Wzmiankę o św. Dominiku jako pierwszym apostole różańca otrzymanego od Najświętszej Maryi Panny znajdujemy w dwustu czternastu wypowiedziach zawartych w papieskich bullach, dekretach i encyklikach. Nie poddawał jej w wątpliwość także kard. John Henry Newman.

Legenda wiąże się z powstałą na południu Francji herezją albigensów, zwanych też katarami. Jej wyznawcy uczyli, że istnieją dwie równorzędne najwyższe istoty: dobry Bóg i zły szatan; Bóg rządzi sprawami ducha, a szatan ma w swej władzy materię. Konsekwentnie heretycy negowali wszystko, co było związane z ludzkim ciałem: jedzenie, picie, posiadanie dóbr ziemskich, rodzenie dzieci. Zachęcali nawet do samobójstwa i pozbawiania życia najbliższych. Św. Bernard tak mówił o oddziaływaniu herezji: "Kościoły są puste, ludzie bez księży, sakramenty bez czci. Ludzie na łożu śmierci odmawiają przyjęcia posługi Kościoła i drwią z pokuty". Dopiero działalność św. Dominika przyniosła błogosławione owoce nawrócenia heretyków. "Różaniec został dany Kościołowi przez św. Dominika, który otrzymał go od Najświętszej Maryi Panny jako środek nawrócenia albigensów i innych grzeszników" - zapewnia na przykład św. Ludwik Grignion de Montfort.

 

***

 

Legenda głosi, że św. Dominik, posłany przez papieża, by zwalczyć herezję katarów, przez wiele lat działał gorliwie, ale zupełnie bezskutecznie. Na nic nie zdawały się płomienne kazania, próby indywidualnych rozmów, nieustanne wędrówki po zakażonej błędem krainie. Ogromny trud podejmowany przez św. Dominika wydawał się bezcelowy. Co zrobił wówczas święty? Oto jak historię tę opowiada św. Ludwik de Montfort: "Św. Dominik, widząc że ciężar grzechów uniemożliwia albigensom nawrócenie, odszedł w lasy w pobliżu Tuluzy, gdzie modlił się bez przerwy przez trzy dni i noce. W tym czasie nic nie czynił, jeno płakał i zadawał sobie surowe pokuty, by powstrzymać gniew Wszechmogącego Boga. Tak bardzo używał dyscypliny, że jego ciało było podarte na strzępy. W końcu stracił przytomność. Wówczas ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna w towarzystwie trzech aniołów i powiedziała:

Drogi Dominiku, czy wiesz, jakiej broni chce użyć Błogosławiona Trójca, aby zmienić ten świat?

O moja Pani - odpowiedział św. Dominik - lepiej wiesz ode mnie, bo Ty zawsze byłaś obok Jezusa Chrystusa głównym narzędziem naszego zbawienia.

Wówczas Matka Najświętsza rzekła:

Chcę, abyś wiedział, że w tego rodzaju walce taranem pozostaje zawsze Psałterz anielski, który jest kamieniem węgielnym Nowego Testamentu. Jeśli więc chcesz zdobyć te zatwardziałe dusze i pozyskać je dla Boga, głoś mój Psałterz.

Św. Dominik powstał pocieszony i płonąc gorliwością nawrócenia ludzi z tej okolicy ruszył prosto do katedry. Natychmiast niewidzialni aniołowie uderzyli w dzwony, aby zgromadzić ludzi na kazanie św. Dominika. Na samym początku kazania rozpętała się przerażająca burza, ziemia się zatrzęsła, słońce utraciło blask, a grzmoty i błyskawice były tak wielkie, że wszystkich ogarnął lęk. Jeszcze większa trwoga ich ogarnęła, kiedy spojrzeli na obraz Najświętszej Maryi Panny umieszczony na naczelnym miejscu i zobaczyli, że Maryja trzykrotnie unosi ku niebu dłonie, by przyzywać Bożą pomstę, jeśli się nie nawrócą, aby naprawić swoje życie i szukać opieki u Świętej Bożej Rodzicielki.

Bóg chciał przez te nadprzyrodzone zjawiska rozpowszechnić nowe nabożeństwo świętego różańca i uczynić je szeroko znanym.

W końcu, w odpowiedzi na modlitwy św. Dominika burza ucichła, a on zaczął nauczać. Tak gorąco i przekonująco wyjaśniał znaczenie i wartość świętego różańca, że niemal wszyscy mieszkańcy Tuluzy przyjęli go i odrzucili fałszywe wierzenia. W krótkim czasie dało się zauważyć w mieście wiele zmian na lepsze. Ludzie zaczęli wieść chrześcijańskie życie i porzucili swoje poprzednie złe obyczaje".

 

***

 

Tak oto Dominik zaczął uczyć ludzi różańca, a jego nauka przyniosła wspaniałe owoce. Aleksander VI w bulii Selius qui perfecta z 1495 r. nawiązał do tej żywej legendy: "Przez zasługi św. Dominika, który głosił różaniec w dawnych czasach, cały świat został zachowany od powszechnej ruiny".

Maryja to Matka zatroskana o każdego z nas. Może dlatego tak wielkie upodobanie znajduje w naszej trosce o innych, nie tylko o samych siebie? Św. Dominik, który poświęcił się cały nawróceniu błądzących, doświadczył w swym dziele przemożnej pomocy i opieki Maryi. Czyż nie jest tak w życiu każdego z nas? Czyż to nie o nas - wezwanych do podejmowania "świętych dzieł" Chrystusowych - mówi pewna liturgiczna modlitwa z X w. będąca częścią przygotowania wiernych do przyjęcia Komunii św.?

Pani nasza, przyjmij mnie w swoim miłosierdziu

i ogarnij mnie swym współczuciem;

chroń od zepsucia, abym mógł przyjąć

bezcenną perłę, i uświęcaj mnie.

 

Maryjo, Matko Boża,

miejsce zamieszkania Boskiej dobroci.

Przez Twe modlitwy

uczyń mnie wybranym narzędziem

godnym uczestnictwa

w świętych dziełach Twego Syna.

 

 

 

 

Legenda o mnichu i wieńcach z róż

 

Jest to najstarsza znana legenda bezpośrednio związana z różańcem. Należy ona do tak zwanego Starego Pasjonału, jednego z najwcześniejszych zbiorów legend. Jej istnienie jest potwierdzone w Hiszpanii w 1270 r., jest więc z pewnością co najmniej kilkadziesiąt lat wcześniejsza. Tłumaczy ona, dlaczego ludzie zaczęli Psałterz Najświętszej Maryi Panny nazywać różańcem...

 

***

 

Oto dosłowna treść legendy:

"W pewnym mieście żył uczeń, któremu stworzono wszelkie warunki do uczenia się. Jednakże lenistwo i brak zainteresowania sprawiły, że mimo surowej nauczycielskiej chłosty nie nauczył się niczego. Miał tylko w głowie światowe zachcianki. Przy całym swoim zepsuciu przyswoił sobie jednak i zachował chwalebny zwyczaj, aby na cześć Najświętszej Maryi Panny wić każdego dnia wieniec na Jej statuę i zdobić nim jej głowę. Jeśli, na przykład w śnieżną zimę, nie znajdował kwiatów, szukał tak długo i odgrzebywał śnieg, aż znalazł dość zieleni, aby uwić wianek.

Idzie do swej figury, naszej Pani Maryi, ziele natnie, wieniec włoży i na głowę Maryi złoży: Pani, mało dobrego we mnie, ale każdego dnia niech tyle zrobię - wianek uwinę Tobie.

I oto zdarzyło się, że odczuł w sobie poruszenie łaski i chęć wstąpienia do klasztoru. Wszyscy najbliżsi i przyjaciele doradzali mu to i pomogli, aby został przyjęty przez szarych mnichów, cystersów. Żył tam, jak inni, według ścisłej reguły, ku swemu zadowoleniu. Aż jednego dnia przechodził koło statuy Najświętszej Panienki i przypomniał sobie tak miły niegdyś, a teraz zaniechany zwyczaj. Życie klasztorne bowiem nie pozwalało szukać codziennie potrzebnych kwiatów i zieleni dla uwicia wieńca. Zasmuciło go to tak bardzo, że już myślał, aby opuścić klasztor. Jednakże pewien stary mnich, któremu zawierzył swoją troskę, wskazał mu sposób, aby mógł codziennie uwijać i nakładać Matce Bożej wieniec o wiele milszy niż można to uczynić z kwiecia i zieleni:

Jeśli chcesz życiem nowym cieszyć Maryję Królową, z szlachetnych czynów wianek w każdy dzień niech dostanie. Wplataj weń słowa chwały, ślubuj i bądź w tym stały, że do końca już dni swoich, gdy reguła ci pozwoli, po pięćdziesiąt Zdrowaś Maryja codziennie odmawiać będziesz. To już będzie cały wieniec, który Ona bardziej ceni niźli lilie, niźli róże

Młody mnich z radością przyjmuje zwyczaj poświęcania Matce Bożej codziennie - zamiast wieńca z kwiatów czy zieleni - pięćdziesięciu Zdrowaś. I błogosławieństwo Boże nie każe na siebie długo czekać, bo wzrasta w cnocie i dzielności, i zyskuje uznanie wśród współbraci.

Tak dalece, że pewnego dnia otrzymuje od opata polecenie podróży w sprawach zakonu. Po drodze zsiada z konia na leśnej polanie, całej w przepychu lata, aby zmówić swoje codzienne pięćdziesiąt „Zdrowaś”. Dwóch rozbójników upatrzyło sobie jego konia i skrycie za nim podążało, aby w zaroślach, przy sprzyjającej okazji go obrabować.

Kiedy mnich zaczął się modlić, zbójcy ujrzeli szlachetną panią, która zrywała z jego ust jedną różę po drugiej, układała je w jeden wspaniały wieniec z pięćdziesięciu róż, po czym włożyła go sobie na głowę i znikła.

Gdy zbójcy napadli na mnicha, by zabrać mu konia, chcieli się dowiedzieć, kim była ta piękna pani. Mnich nic jednak o niej nie wiedział, ponieważ tylko oni sami widzieli tę cudowną postać. W końcu pojął, co się stało, że to Najświętsza Maryja Królowa dała ten znak. Pełen radości, oddał chwałę i Jej i Bogu. Potem wyjaśnił wszystko zbójcom i głosił im łaskę Chrystusa, która stała się jego udziałem i wyrwała go z grzechu, podobnie jak teraz winna i ich nawrócić.

Na te słowa i przez ten cudowny znak zbójcy zastanowili się nad sobą i ogarnięci skruchą nawrócili się. Towarzyszyli mnichowi do klasztoru i sami stali się dobrymi i pobożnymi braćmi".

 

***

 

Opowiedziane wydarzenie przekazuje ważną prawdę: modlitwa różańcowa jest piękna, ma wielką wartość i podoba się Maryi. Jak powiedział św. Anzelm: "Cokolwiek Bóg uczynić może swą nieskończoną mocą, to samo Maryja może uczynić swoją modlitwą. Jeśli znajdzie prawdziwych czcicieli, którzy pragną naprawić swe życie, nie tych, którzy nadużywają tego nabożeństwa, aby grzeszyć jeszcze bardziej."

W wielu modlitwach z X w. znajdujemy to samo brzmienie, jakie wydawało serce pokornego mnicha, opisanego w Starym Pasjonale. Niechaj jedna z nich, anonimowego autorstwa, będzie nam drogowskazem na drogach naszego duchowego życia w zjednoczeniu z Maryją:

 

Któraś zrodziła źródło nieśmiertelności,

Najświętsza Pani, Matko Boga,

Światło w ciemnościach mojej duszy,

moja Nadziejo i Obrono,

Ucieczko, Pociecho i Radości moja -

dzięki Ci składam, bo choć niegodny,

stałem się uczestnikiem Nieskalanego Ciała

i bezcennej Krwi Syna Twego.

 

Któraś zrodziła prawdziwą Światłość świata,

rozjaśnij duchowe oczy mego serca.

Któraś zrodziła Źródło Nieśmiertelności,

obdarz mnie życiem, który jestem umarły w grzechu.

 

O miłosierna Matko kochającego Boga,

zmiłuj się nade mną i wlej w moje serce

skruchę i żal, myślom daj pokorę

i uwolnij od prób, które mnie osaczają

 

Daj mi łzy skruchy i uznania swoich grzechów,

abym śpiewać mógł Tobie pieśń pochwalną

i wysławiał Cię przez wszystkie dni mego życia,

jesteś bowiem błogosławiona i uwielbiona

przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

 

 

 

       MENU

XVI. RÓŻANIEC

1. źródłem różańca jest Pismo święte

2. powstanie różańca

3. nazwa i owoce różańca

4. historia różańca

5. wizja mnicha Henryka z Kalkaru, co list o różańcu rozesłał

6. początki różańca

7. ważniejsze daty z dziejów Różańca świętego wg zbiorów O. L. Puzonia

8. żywy różaniec

9. 15 OBIETNIC, które Maryja miała złożyć każdemu, kto odmawia różaniec

10. cuda związane z modlitwą różańcową

11. świadectwo Nawrócenia Jana Budziaszka - perkusisty zespołu Skaldowie

12. formuła odmawiania różańca – instrukcja krok po kroku

13. różaniec – historia i teraźniejszość

14. Papieże o różańcu

      a) PIUS XI, ENCYKLIKA INGRAVESCENTIBUS MALIS. O różańcu świętym Najświętszej Maryi Panny

      b) JAN XXIII, LIST APOSTOLSKI IL RELIGIOSO CONVEGNO. Troska o pokój

      c) JAN PAWEŁ II, LIST APOSTOLSKI ROSARIUM VIRGINIS MARIAE. Różaniec Najświętszej Maryi Panny

 

 

 

 

 

MAM BYĆ/JESTEM UCZNIEM CHRYSTUSA!

W Nowym Testamencie 262 razy pojawia się słowo uczeń, które określa jego istotę. Uczniem jest ten, kto stara się być jak jego mistrz, przyjmując jego kryteria wartości, sposoby działania oraz misję, czyli ten, który "jest jak jego mistrz", zaś jego celem jest dojść do tego, by być jak jego mistrz, to znaczy stać się mistrzem, który uczy innych żyć.

Bardziej niż za pomocą słów, Jezus nauczał przykładem, dlatego też powiedział: Uczcie się ode mnie (Mt 11, 29) i Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami (J 8, 31). [CAŁOŚĆ]

A, PÓŹNIEJ - JEGO ŚWIADKIEM.

Copyright 2019-03-19; v. 01- 2000 r.. Wzorem Jezus - katecheza - Mirosław Ciepłucha.     e-mail

Wszystkie prawa zastrzeżone. Skorzystasz - podaj źródło.

Wykorzystałem materiały, nawet, sprzed kilkudziesięciu lat, dlatego brakuje np. autorów itp; jest Twój tekst/praca, przyślij info - zostanie dodane.

 

WWW ARCHIWALNE