PRACE PRZYJACIÓŁ
Już od zarania państwowości polskiej w życiu naszego narodu była Matka Zbawiciela. Na wzgórzu wawelskim, miejscu drogim każdemu Polakowi, zaraz po chrzcie w roku 966 zbudowano rotundę, małą okrągłą świątynię, której patronką była Najświętsza Maryja Panna. Dowiadujemy się i o tym ze stron prześwietnego dzieła kanonika krakowskiego Jana Długosza. Najstarszą pieśnią rycerstwa polskiego i była Bogarodzica. Pieśń ta była naszym pierwszym hymnem narodowym.
Bogarodzico dziewico, Bogiem sławieno Maryjo, U Twego Syna Gospodzino, Matko zwolena Maryjo, Zyszczy nam, spuści namśpiewali Polscy rycerze idąc na śmiertelny bój z wojskami krzyżackimi po Grunwaldem prawie sześćset lat temu. i Ją to wezwał na Królową i Jej oddał polski naród w i opiekę Jan Kazimierz w lwowskiej katedrze prosząc Matkę Zbawiciela o wyzwolenie polskich ziem spod szwedzkiej nawałnicy w roku 1656.
Do niej, do Jej częstochowskiego wizerunku, rusza od i prawie trzystu lat piesza pielgrzymka z Warszawy. i Wszyscy znamy pierwsze strofy naszej narodowej epopei "Pan Tadeusz" - Panno Święta co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie.
Nie tylko wielcy i sławni ludzie przychodzili do tronu i Matki Zbawiciela. Szli w skupieniu i rozmodleniu zwykli ludzie, swój trud pielgrzymowania niosąc w darze Pannie i Świętej.
Polskie drogi i ścieżki pełne są kapliczek w których króluje Maryja. W maju i w październiku gromadzą się tutaj okoliczni mieszkańcy, aby wspólnie odmawiać Litanię Loretańską i Różaniec, modlitwy w szczególny sposób poświęcone Bożej Rodzicielce.
W naszym mieście, w dwóch kościołach, których rodowód sięga ubiegłego wieku, znajdują się obrazy Maryi i w i szczególny sposób czczone przez Łodzian. Są to kościoły i św. Wojciecha i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
W chojeńskim kościele już praw e czterysta lat króluje matka Boska Pocieszenia. Do 1924 roku odbierała należną Jej cześć w małym drewnianym kościółku, który po czterech wiekach służenia okolicznym mieszkańcom został rozebrany i ponownie ustawiony w okolicach dzisiejszego kościoła św. Teresy. Służył on jeszcze kilkanaście lat księżom Salezjanom dopóki nie wybudowali dużego, murowanego kościoła, który był pierwszym po wojnie zbudowanym od fundamentów w Łodzi. Drewniany kościółek ustąpił miejsca nowej wspaniałej świątyni zaprojektowanej przez znanego architekta warszawskiego Józefa Dziekońskiego. Tu w głównym ołtarzu króluje Matka Boska znana również jako Chojeńska. Skąd ten obraz się wziął kroniki milczą, ale już w starym kościele, będącym filią parafii św. Doroty i w Mileszkach, od początku XVII w. Odbiera należne jej uwielbienie.
W najstarszej łódzkiej parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Placu Kościelnym w i kaplicy kończącą prawą boczną nawę umieszczony jest obaz Matki Boskiej Łódzkiej. Prawdopodobnie został On i ufundowany po potopie szwedzkim, a więc około połowy XVII w. i od tej pory cały czas związany jest z parafią i kolejnymi kościołami, które budowano na Górkach Plebańskich. Już od początku swego istnienia kroniki kościelne określają Go jako cudowny, bowiem już wtedy zostaje i obdarowany wotami jako dziękczynienia za otrzymane i wymodlone łaski. Tu, przed tym Obrazem, modliła się Stanisława Leszczyńska, tu została ochrzczona, tu przyjęła pierwszy raz Najświętszy Sakrament, tutaj zawarła związek małżeński. Właśnie szczególnej opiece Matki Boskiej Bolesnej lub Łódzkiej, bo też tak Ją nazywają, może zawdzięczać to, że przeżyła piekło, które zgotowali ludzie ludziom. Bo jak inaczej można, nazwać Oświęcim. Jako położna, pielęgniarka niosła pomoc najbardziej potrzebującym. Na polecenie naczelnego lekarza obozu, doktora Mengele, aby zabijać wszystkie dzieci, które przychodziły na świat w obozie, odważyła się głośno powiedzieć nie. Jest to rzecz niewyobrażalna, zwykła więźniarka, bez nazwiska., bez imienia, będąca tylko numerem ośmiela się sprzeciwić temu, który jednym gestem wysyłał do komór gazowych setki, tysiące ludzi. Doprawdy, aby coś takiego powiedzieć, tu, w takim miejscu w takim czasie trzeba było być szaleńcem. i Wierzyła głęboko, ze Matka Boska Bolesna z łódzkiego kościoła czuwa nad nią i nie da jej zrobić krzywdy. I tu pod i tą kaplicą, w podziemnej krypcie spoczęła Stanisława po i trudach ziemskiej wędrówki, aby być blisko Tej, którą przeze całe swoje życie tak bardzo kochała.
W częstochowskim skarbcu, w jednej z gablot spoczywa różaniec wykonany z okruchów chleba przez nieznanego więźnia Oświęcimia. Całe złoto i srebro zgromadzone w tym miejscu traci blask przy tych kilku okruchach czarnego chleba. Nigdy chyba się nie dowiemy czyje to ręce go wykonały. Odejmując sobie od ust kromki czarnego, obozowego chleba, który był j ego jedynym posiłkiem w ciągu j całego dnia, ów więzień lepił paciorki różańca, aby mógł modlić się do Tej, która przynosi ukojenie i pocieszenie. My, żyjemy pod koniec dwudziestego wieku nie zdajemy i sobie sprawy z ofiary tego człowieka. Jedynie ci, którzy przeżyli piekło hitlerowskich obozów potrafią to pojąc, tylko oni potrafią zrozumieć wielkość tej ofiary.
W
polskiej tradycji, polskiej obyczajowości od niepamiętnych
czasów
istniała ta "co Jasnej broni Częstochowy`, do Niej się uciekają
Polacy w chwilach złych i dobrych. W pobożności Polaków zawsze
była, jest i będzie Maryja, matka Zbawiciela i nie tylko w Polsce,
bowiem na każdym j skrawku Ziemi, tam gdzie znajduje się nawet
niewielkie skupisko Polaków zawsze zobaczymy obraz Matki
Najświętszej, tej do której się uciekamy w chwilach utrapień i
radości, smutku i zadumy i prosimy Ją aby zawsze była z nami i nas
wspierała w tej naszej wędrówce po ziemskich drogach naszego
życia, by usuwała z nich wszelkie przeszkody, które mogą nam
utrudnić spotkanie z Jej Synem i aby i była z nami po wsze czasy.
Stanisław Szypuła
powrót do: Prace przyjaciół