SprzetPostaciedodatkigalaktykasesjeLinki

 
 

 

    Vise Cornell

Posłuchajcie jego opowieści:

    Odkąd pamiętam moje życie to wielka kupa Rancora. Urodziłem się na największym zadupiu wszechświata planecie Raithal. O moim starym to nie chce mi się gadać bo nie ma o czym. Lał mnie po pysku od małego a cala kasę przepijał. Matkę bardzo kocham i tylko jej ufam. Za ostatnie pieniądze dala mi wykształcenie oraz starała się żebym wyrósł na normalnego gościa. Skończyłem coś na kształt podstawówki i to nawet z niezłymi ocenami, ale na dalszą naukę nie miałem kasy. Żyłem na ulicy i kołowałem kasę jak się dało. Ogólnie to byłem w tym dobry na pewno lepszy od mojego starego. Kiedy miałem 18 lat wszyscy w stolicy wiedzieli, że jak chcą coś załatwić to mogą się do mnie zgłosić. Znałem wszystkich i wszyscy znali mnie. Bawiłem się też w hazard i trochę na tym zarabiałem bo byłem w tym dobry. Któregoś dnia kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem jak stary znów leje matkę to postanowiłem z tym skończyć. Najpierw spuściłem mu łomot a potem kazałem iść do diabła. Nigdy go potem nie widziałem. Jakiś czas później zainteresowali się mną pewni ludzie i zaoferowali robotę. Tak zacząłem pracować dla Czarnego Słońca. Robiłem dla nich kasę w różnych interesach a oni nie narzekali na moje usługi. Poznałem trochę wszechświat i wielu ludzi no i co najważniejsze wyrobiłem sobie kontakty. Aż w końcu dostałem propozycje większej inwestycji. Miałem prowadzić dla nich kasyno na MB8AD razem z Lutreyem Kyllersem twillekiem, którego mało znałem. Trochę się przez to wahałem, ale takich propozycji się nie odrzuca szczególnie od takich ludzi. Zająłem się kasynem, dbałem aby nie było przekrętów oraz o to aby odpowiednie osoby były zadowolone. Lutrey zajął się całą resztą. Na początku było trochę problemów ale potem maszyna ruszyła i zrobiło się pięknie. Senatorowie, urzędnicy, oficerowie i zwykli szarzy obywatele przychodzili zostawiać u nas swoje kredyty. Oczywiście musieliśmy opłacać naszych szefów ale obroty były tak duże, że sami nieźle się dorobiliśmy. Sprowadziłem matkę na MB8AD i nieźle urządziłem w luksusowej dzielnicy. Zadbałem o to aby już nigdy nie musiała się niczym martwić. Tak w luksusie mijało mi życie ale była też ciemna strona medalu. Lutrey to taki koleś który lubił mieć nad wszystkim kontrole. Na dodatek był cholernym ćpunem. Wykorzystał to, że mieliśmy w kieszeni wszystkich ważniejszych urzędników i zaczął rozprowadzać prochy. Zachciało mu się zostać gangsterem i zaczął wypierać pomniejszych bossów. Kiedy się o tym dowiedziałem wytłumaczyłem mu że moja wizja kasyna to nie jakaś organizacja przestępcza bo nie o to w tym chodzi, ale on robił nadal swoje. Powiadomiłem o tym szefów ale im to chyba zwisało pomyślałem, że może będą chcieli później wykorzystać Lutreya. Nie miałbym może nic przeciwko ale ten pajac był coraz bardziej bezczelny i miał trochę przerośnięte ego. W końcu stało się to co przewidziałem. Łapówki łapówkami ale każdy ma jakąś cierpliwość. Afera przewróciła MB8AD do góry nogami. Polecieli wszyscy od góry do dołu. Ja byłem czysty poza tym umiałem sobie zjednywać ludzi. Ten kretyn zwiał ze sporą kasą a całą jego organizacje szlag trafił. Kasyno poszło w ręce władz więc szefowie nie byli zadowoleni. Moje tłumaczenie na nie wiele się zdało, musiałem oddać im całą kasę i jeszcze popadłem w długi. Mogłem odebrać to co dałem matce ale tego nie zrobiłem. Za Kylersa została wyznaczona nagroda i lepiej żeby łowcy głów znaleźli go przede mną. Najpierw muszę skołować kasę żeby pozbyć się długów a później poszukam Lutreya i postaram się odzyskać trochę kasy. Może kiedś otworze własne kasyno niezależny od nikogo bo przecież nikt chyba nie lubi jak jakieś gnojki wycierają sobie tobą dupę.

Jeśli chcesz mieć dostęp do charakterystyk napisz maila o hasełko :)