SprzetPostaciedodatkigalaktykasesjeLinki

 
 

 

Rkwoosh

Urodziłem sie w małej enklawie, wiosce w gałeziach drzewa wroshyr. Piękna wioska, spokój, rodzina, przyjaciele a wszystko to przeminęło w tak krótkim czasie.
Oki, zacznijmy od początku, jak już mówiłem urodziłem się w małej osadzie, 2 dni drogi od Stolicy. Mieszkałem tam wraz z ojcem i matką a póŸniej i siostrą. To były najwspanialsze czasy mojego życia, nic tylko wspominać. Zabawy z rówieśnikami, charce wśród koron drzew. Po prostu piękne. Przez wiekszość czasu matka uczyła mnie tropienia i radzenia sobie w niższych partiach lasu a od czasu do czasu przyglądałem się jak ojciec tworzył co raz to nowe egzemplarze ostrzy (Ryyk). Pare razy miałem nawet okazję spodkać Mistrza Daryyk Gar Bayrroshda'e który osobiście przybył do mego ojca, by sprawdzić jak się mają postępy przy konstukcji nowej broni. Wtedy to zrozumiałem, kim chce być.
Był tylko jeden problem: matka miała całkiem inne plany co do mojej przyszłości, wioska nie potrzebowała kolejnego obrońcy, bo któż nam zagrażał, tylko kolejnych rąk do zdobywania pokarmu, miałem zostać tropicielem. I tak minęły najwcześniejsze lata mojego dzieciństwa. Raz na jakiś czas przybywali do wioski adepci Nauk Mistrza Bayrroshda, w odwiedziny u ojca, a ja wciąż uganiałem się po lesie, dorastałem.
I wtedy usłyszeliśmy o Imperium. Z początku wybuchła panika, zwłaszcza gdy przybyły wieści o tym, że zajęli stolice i ogłosili cały lud Kashąku niewolnikami. Wszelki kontakt z wiekszymi miastami i osadami stał się niesamowicie niebezpieczny. Sporadycznie przychodziły wieści z okolicznych wiosek, czasem dochodziły nas informacje o kolejnych "łapankach". Okupant był gorszy nawet od znienawidzonych Trandoshan, parszywych łowców, którzy upatrzyli sobie w nas doskonały materiał na niewolników.
Po paru latach strachu, że Imperium dowie się gdzie znajduje się nasza osada, pojawili się oni. Nadlecieli z rana, gdy dzień switał, było ich wielu, bardzo wielu. Pamiętam to jak dziś, jak zeskakiwali z swoich pojazdów, odziani w białe pancerze "siepacze Imperium". Walczyliśmy dzielnie, cała osada. Byli bezlitośni, broniliśmy się jak tylko mogliśmy, wielu z nas ucierpiało i nie byliśmy ich w stanie powstrzymać. Pojmali nas wszystkich, przetransportowali na orbite.
To było nie do zniesienia. Traktowali nas jak zwierzęta, odseparowali rodziny, odmawiali posiłków, katowali chorych i rannych. Wkrótce potem podzielili nas na małe grupy i poprzenosili na różne placówki. Nasza grupa trafiła na MB8AD do jakiejś kopalnii. Po paru tygodniach pracy udało nam się uciec. Ukrywaliśmy się w lasach, nocami szliśmy, aż dotarliśmy do Miasta. Tu się rozdzieliliśmy i każdy miał zamiar wynieść się z tej planety. Ja również.
Chciałbym kiedyś jeszcze wrócić na moją kochaną planetę, ale na razie mam rachunki do wyrównania.

Jeśli chcesz mieć dostęp do charakterystyk napisz maila o hasełko :)